Firmy inwestują coraz większe środki w zabezpieczenia IT, ale hakerzy stale są krok przed nimi.
W 2017 blisko 25 proc. firm zarejestrował dziesięć lub więcej incydentów naruszenia bezpieczeństwa. Większość firm obawia się przede wszystkim złośliwego oprogramowania, które może być wykorzystywane do zaawansowanych ataków ukierunkowanych oraz kradzieży danych.
Na celowniku hakerów w 2018 roku może znaleźć się przede wszystkim branża medyczna – prognozują eksperci firmy Atende.
– Rynek cyberbezpieczeństwa rośnie w sposób ciągły i będzie rósł jeszcze przez wiele lat. To przypomina trochę wyścig zbrojeń: my wymyślamy nowe rozwiązania, hakerzy je łamią i znów musimy wymyślać nowe rozwiązania. Wzrost rynku spowodowany jest też wzrostem świadomości menadżerów, którzy przekładają ataki hakerskie na wymierne straty finansowe – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Jakub Jagielak, menadżer ds. bezpieczeństwa w Atende.
Polskie firmy mają coraz większą świadomość zagrożeń, jakie płyną z sieci internetowej. Jak wynika z raportu „Cyberbezpieczeństwo firm”, w 2016 roku 23 proc. badanych firm zwiększyło nakłady finansowe przeznaczone na cyberbezpieczeństwo, zaś w przypadku 46 proc. pozostały one na niezmienionym poziomie. W dużej mierze dlatego, że ataki hakerskie wiążą się z wymiernymi stratami finansowymi. Eksperci z Kaspersky Lab i B2B International obliczyli, że całkowity koszt ataku na firmę z wykorzystaniem oprogramowania ransomware może wynosić średnio ponad 713 tys. dol.
Z raportu KPMG „Barometr cyberbezpieczeństwa. Cyberatak zjawiskiem powszechnym” wynika, że w 2017 roku 82 proc. przedsiębiorstw zanotowało przynajmniej jeden tego typu incydent, ale co czwarta firma zaobserwowała ich co najmniej 10. Niepokojące jest to, że jedna trzecia badanych firm zanotowała wzrost liczby ataków.
– Mamy do czynienia z wieloma atakami: typu DDoS, phishing, APT. Każdy charakteryzuje się zupełnie innym kierunkiem. DDoS to ataki polegające na tym, żeby wyeliminować z działania naszą infrastrukturę. O atakach phishingowych mówimy, gdy ktoś chce wykraść dane od konkretnej osoby bądź zmusić konkretną osobę do konkretnego działania. Najbardziej złożone ataki APT to kilka złożonych ze sobą działaniach, mających na celu wykradzenie danych z organizacji – wymienia Jakub Jagielak.
Z badania KPMG wynika, że większość pracowników, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo IT, najbardziej obawia się złośliwego oprogramowania (malware), które może zostać wykorzystane do zaawansowanych ataków ukierunkowanych APT (Advanced Persistent Threat).
Według „Internet Security Threat Report”, przygotowanego przez firmę Symantec, w 2016 roku na każde 131 e-maili, które odebraliśmy, przypadał jeden stanowiący próbę ataku typu malware, czyli zawierający złośliwe oprogramowanie. To dużo więcej niż w 2015 roku, gdy taki atak występował raz na 220 e-maili.
Rośnie liczba ataków DDoS (Distributed Denial of Service), czyli ataków na serwery lub strony internetowe, które generują sztuczny ruch tak, aby doprowadzić do niedostępności usług. Deloitte oceniał, że w 2017 roku takich ataków mogło być nawet 10 mln. Coraz więcej firm pada też ofiarą phishingu. Z danych Symantec wynika, że takie ataki wymierzone są najczęściej w te sektory, w których dane przechowywane na komputerach mają największą wartość, m.in. finansach i górnictwie.
– W przypadku ataków na infrastrukturę informatyczną mamy do czynienia z tzw. security, czyli cyberbezpieczeństwem. W przypadku ataków na automatykę przemysłową mówimy o safety, czyli bezpieczeństwie ludzi. Ataki na infrastrukturę informatyczną mają za zadanie wykraść dane i je ewentualnie spieniężyć, przy atakach na infrastrukturę krytyczną czy automatykę przemysłową może dojść również do zagrożenia życia ludzi, bo atak np. na sterowniki czy czujniki w zbiornikach paliwa może doprowadzić do wybuchu – tłumaczy ekspert Atende.
Według raportu firmy doradczej Deloitte pt. „Security Awareness: People and Technology” 70 proc. przebadanych firm uważa brak świadomości swoich pracowników w zakresie cyberbezpieczeństwa za zwykłe lub wysokie zagrożenie dla firmy. To właśnie pracownicy stanowią najsłabszy czynnik bezpieczeństwa. Hakerzy wykorzystują też jednak dziury w systemach informatycznych i brak odpowiednich zabezpieczeń.
– Żeby skutecznie obronić się przed cyberatakami, należy pamiętać o czterech podstawowych elementach. Pierwszym elementem są ludzie, należy ich edukować i podnosić świadomość związaną z cyberbezpieczeństwem. Drugim elementem jest dobór odpowiedniego rozwiązania, które może dostarczyć taka firma jak Atende – mówi Jakub Jagielak.
- Trzecim elementem jest przyjęcie odpowiedniej polityka bezpieczeństwa, a czwartym – regularne sprawdzanie jej poprawności i aktualności.