Kto ma w Polsce perspektywy zawodowe?

Jeszcze niedawno najbardziej perspektywicznym zajęciem była praca dla osób dysponujących kompetencjami w sektorze finansów lub branży marketingowej. Obecnie najbardziej perspektywiczne miejsce na rynku pracy w Polsce przejął sektor technologii zwany dawniej IT.

Retorycznym pozostaje pytanie kiedy nastąpi zmiana, która jest jedynym constans w dzisiejszym świecie. Pragniemy przypomnieć, iż ciągły rozwój automatyzacji procesów uczenia oraz analiz wielkich zbiorów informacji (big data) powoduje, że również i sektor technologii wchałaniający dzisiaj wszystkich specjalistów, nie będzie rósł wiecznie. Nad tą zmianą pracują już wirtualne maszyny, jak np. IBM Watson, które przejmą i zautomatyzują znaczącą część biznesu.

Za przykład może posłużyć algorytmizacja procesu obsługi sprzedaży czy zarządzania budżetami reklamowymi. W pierwszym przypadku wirtualnie poprowadzona i zautomatyzowana analityka predykcyjna dostarcza wniosków ze zbiorów zachowań kupujących big data, w drugim: budżety są plasowane w mediach, które system analityczny ocenia online jako najbardziej wydajne w znaczeniu generowania nowej sprzedaży i utrzymania klienta.

Osobną część problemu stanowią modele rynku pracy specjalistów technologicznych: w Polsce ugruntowuje sie model amerykański, który jest sdefiniowany wg zasady „najpierw kompetencje potem wykształcenie formalne”. Czy takie podejście nie ujawni jakichś ułomności w przyszłości? Czas pokaże.

Ilu informatyków mogą wchłonąć technologie? 

Zawody związane z sektorem IT są wymieniane w czołówce najbardziej perspektywicznych i najbardziej poszukiwanych na polskim rynku pracy. Według różnych szacunków w Polsce brakuje od 30 do 50 tys. informatyków i programistów. Powoduje to, że warunki na rynku pracy dyktują kandydaci, którzy mogą liczyć na rosnące wynagrodzenia i pewne zatrudnienie.

Dlatego dużą popularnością cieszą się szkoły i kursy, dzięki którym potrzebne kwalifikacje można zdobyć w ciągu kilku tygodni. Zawodami teraźniejszości są profesje programisty, serwisanta, administratora danych czy projektanta interfejsów.

hay

Z Raportu Płacowego 2017 agencji doradztwa Hays wynika, że w sektorze IT od wielu miesięcy utrzymuje się rynek kandydata, a w bieżącym roku pojawi się wiele atrakcyjnych ofert w obszarze Java, .NET oraz security (cyberbezpieczeństwo), big data i technologii mobilnych. Jak prognozuje Hays, najlepsi mogą się spodziewać wynagrodzeń większych o 5–10 proc. względem minionego roku.

Mediana wynagrodzeń pracowników w branży IT kształtuje się na poziomie 5–6 tys. zł, a więc jest wyższa niż średnia krajowa. Osoby, które dopiero wchodzą na ten rynek, nie dostaną od razu takiej płacy, ale już po kilku latach mogą liczyć na zarobki rzędu 10 tys. zł. Ten zawód stwarza pewne bezpieczeństwo życiowe – mówi Maciej Oleksy prezes zarządu szkoły programowania Kodilla.com.

Przeciętne wynagrodzenie oferowane na stanowisku JavaScript Developer wynosi 12 tys. zł brutto. Administrator baz danych zarobi przeciętnie od 10 do 16 tys. zł brutto, natomiast PHP Developer może liczyć na wynagrodzenie rzędu 8–12 tys. zł brutto.

Wg Hays największym zainteresowaniem niezmiennie cieszą się jednak programiści Java, ponieważ jest to język o szerokim zastosowaniu w wielu branżach. Dlatego pracodawcy prześcigają się w walce o wykwalifikowanych kandydatów.

Zgodnie z szacunkami Komisji Europejskiej do 2020 roku zabraknie w Europie około 825 tys. specjalistów od IT. W tym czasie uczelnie skończy ok. 400 tys. informatyków, co nie zaspokoi rynkowego zapotrzebowania. W Polsce natomiast już w tej chwili brakuje ok. 30 tys. specjalistów IT – podaje Fundacja Pro Progressio. Z wyliczeń kancelarii Sedlak & Sedlak wynika, że niedobory kadrowe są jeszcze większe, a na polskim rynku pracy potrzeba nawet 50 tys. informatyków.

– Unia Europejska szacuje, że w 2020 roku będzie brakować około miliona specjalistów od IT, połowę z nich stanowią programiści. W Polsce jest co roku około 12 tys. absolwentów uczelni na kierunkach informatycznych. To oznacza, że w stosunku do zapotrzebowania firm i liczby wolnych wakatów, jest ich zbyt mało – dodaje Maciej Oleksy.

Kompetencje czy wykształcenie formalne?

Prezes szkoły kodowania Kodilla.com zaznacza, że luka kadrowa wynika po części z tego, że wiele osób rezygnuje ze studiów informatycznych z przekonaniem, że mają niewystarczające umiejętności techniczne. W kontrze do tego stereotypu w ostatnich latach na rynku wyrastają szkoły programowania, w których podstawy nowego zawodu może zdobyć każdy. Aby zdobyć podstawowe kompetencje w zawodzie junior front-end developera, wystarczy kilka tygodni nauki.

Zbyt mało osób decyduje się na studia techniczne, często przez stereotypy. Wydaje im się, że nie będą w stanie sprostać wymaganiom albo że konieczne są niesamowite predyspozycje techniczne, aby zdobyć zawód związany z IT. Natomiast powstają różnego typu szkoły i szkółki, które umożliwiają przekwalifikowanie się i rozpoczęcie pracy w zawodzie programisty. Mamy przykłady osób takich, jak ratownik medyczny, fizjoterapeuta, pracownik biurowy albo marketingowiec, którzy podejmują takie wyzwanie – mówi Maciej Oleksy.

Na przebranżowienie i rozpoczęcie kilkumiesięcznej, intensywnej nauki programowania decydują się zazwyczaj osoby w wieku 25–35 lat. Niektórzy z nich mają dzieci albo wciąż studiują. Szkoła programowania jest w tym przypadku czymś w rodzaju „zawodówki IT”, która ma umożliwić im zdobycie nowego, perspektywicznego zawodu.

– Pojawia się pytanie, czy w takim zawodzie nie są potrzebne studia na kierunku informatycznym. Ale przyszedł do nas trend ze Stanów Zjednoczonych i w tej chwili bardziej liczą się umiejętności i fach niż posiadanie papierka. Podobnie mówią kandydatom polskie firmy: „przyjdź z umiejętnościami, a nie z tytułem magistra” – dodaje Maciej Oleksy.

Raport Płacowy 2017 Hays

hay