Zaprogramowane życie maszyn: na progu rewolucji i szczęścia?

Zaprogramowana długość życia urządzeń codziennego użytku była do niedawna postrzegana jako ułomność. Firmy nie chwaliły się takim podejściem do projektowania swoich produktów a wręcz często ukrywały fakty. Obecna faza rozwoju  technologii zdaje się wskazywać, że programowalna długość życia urządzeń, w tym i oprogramowania, ma głębszy sens. Jest nim postęp, który powoduje, że coraz nowsze rozwiązania techniczne z zasady są tańsze od swoich poprzedników. To korzyść kupującego użytkownika.

Z jednej strony bariera wejścia do grupy użytkowników nowych rozwiązań drastycznie się obniża, gdyż spadają ceny na wyroby końcowe. Z drugiej strony integrujący się globalnie producenci  podnoszą larum, że ceny podlegają stałej i niszczącej wszystko erozji.

Jak długo można używać jeden komputer?

Programowanie długości życia urządzeń stanowi obecnie jeden z kluczowych elementów projektowania. Smartfon, komputer czy oprogramowanie samochodu, wytrzymuje zaprogramowana pracę w ściśle określonym okresie. Po tym czasie urządzenie lub software stają się bezużyteczne lub znacząco ułomne. Czy taki model jest korzystny dla użytkowników?

  • Beneficjentami obecnego modelu, w którym funkcją biznesu jest sprzedaż nieustannie wymieniających się modeli urządzeń, teoretycznie są właściciele marek, producenci oraz dystrybutorzy. W niezmiennym obrocie dostaw i wejść nowych modeli, za prawdziwy czy rzekomy postęp płaci użytkownik końcowy. Powoduje to faktyczne przeniesienie kosztów całego łańcucha wdrożenia i produkcji na użytkownika, który faktycznie przestaje mieć wybór.
  • Z drugiej stronu rynek boleśnie weryfikuje próby podnoszenia cen na nowości: te nie żyją długo i, z coraz niższymi cenami – szybko przechodzą do poziomu akceptowalnego przez coraz szersze grono odbiorców. Warto podnieść, iż okresy wyrównywania cen są coraz krótsze. Dwa modele sprzedaży: masowy z niskimi cenami oraz ekskluzywny z produktami topowymi typu luxlux mają odmienne dynamiki rozwoju: luxlux rozwija się w innej, znacznie węższej skali – ekonomia niskich cena jest za to globalna. Widać to najbardziej na cenach urządzeń w sektorze Internetu Rzeczy (IoT): powszechne wejście ttej technologii nie wpłynie na cenę, bo lodówka podłączona do Internetu będzie i tak tańsza od tej dzisiejszej – tej bez wyświetlacza i portu karty SIM. A po co nam supersamochód z trzema turbosprężarkami, siedzeniami ze skóry dziubaka panamskiego, skoro w naszej lokalizacji nie już miejsc parkingowych i samochody głównie stoją?

Nie przyzwyczajaj się do urządzenia lub programu

Windows Vista oraz smartfony Nokia Lumia są  przykładem: założony przez wytwórcę brak wsparcia dla wprowadzonego na rynek urządzenia po konkretnie założonym okresie, powoduje że użytkownik nie ma wyboru. Odbiorca końcowy musi nabyć nowy model urządzenia ponieważ stary zaczyna wchodzić w okres przejściowy, kiedy nie działają wszystkie funkcje a urządzenie powoli wchodzi w strefę śmierci technologicznej: oprogramowanie nie aktualizuje się a hardware zaczyna szwankować mechanicznie (fizycznie).

Podobnie krótko żyje sektor oprogramowania. Zmiany może nie są tu tak szybkie jak w przypadku rynku urządzeń, formują jednak równie mocny trend do wymiany oprogramowania lub tworzenia nowych narzędzi. Efektem takich polityk rozwoju poszczególnych firm jest nie tylko sama, domyślnie płatna i kosztowna, wymiana oprogramowania.

  • Końcowym efektem jest założona antycypacja wymiany urządzeń, które nie mają należytej wydolności do obsługi coraz bardziej zaawansowanego oprogramowania.
  • Każda kolejna generacja i urządzeń i oprogramowanie jest oczywiście tańsza od poprzedzającej.

Dokąd zmierza obecny model ekonomiczny?

W końcowym rozliczeniu tracą wszyscy: producenci, bo zmiana modeli nie ma końca a marże zostają zjedzone w działach R&D; dostawcy oprogramowania, bo użytkownicy bez końca wydłużają resursy oprogramowań i wreszcie użytkownicy, traktujący postęp technologiczny jak zło konieczne, bo kosztowne. Rzekomi beneficjenci nieustannego procesu wymiany urządzeń określanego jako „postęp” faktycznie nie istnieją, bo zarabiają dramatycznie mniej na milionach sztuk przysłowiowych smartfonów czy kopii oprogramowania.

  • Jako przykład może posłużyć rynek systemów operacyjnych: wg naszej prognozy darmowa dostępność OS Windows firmy Microsoft za chwilę będzie faktem. Doprowadziły do tego zbyt częste i słabo uzasadnione zmiany. Podobnie jest z rynkiem tabletów ismartfonów: po sezonie 2015 widać spadek spowodowany brakiem zainteresowanych migracją użytkowników starszych urządzeń. W 2016 mocno już rysuje się smartfonowy trend przyszłości: globalnie niskie ceny z ewentualną zarezerwowaną premią dla innowacyjnego czy wręcz rewolucyjnego produkty, który dostarczy nie-wiadomo-kto.
  • Szczytowym punktem upadku ekonomii zmian jest właśnie rynek smartfonów: nikt już nie wątpi, że to nie jest koń pociągowy sprzedaży. Po prostu smartfon przestał być czymś istotnym a stał się ordynarnym utensylium podłączonym do Internetu, jakim za chwilę będzie wszystko: lodówki, żelazka, samochody, aparaty fotograficzne i wszystko cokolwiek da umieścić w sobie port karty SIM. IoT: powszechny świat maszyn codziennego użytku.

IMG_0203

Beneficjenci Internetu rzeczy (IoT)

Paradoks świata technologii polega na tym, że komputer osobisty (zwany PC) jest indywidualnie skalowalny: ma możliwości praktycznie niegraniczonej rozbudowy, elastycznej wymiany starzejących się komponentów i wielką rezerwę dostosowania się do faktycznych potrzeb użytkownika. PC nie jest jednak urządzeniem, które może samodzielnie wymieniać oprogramowanie, zarządzać relacjami, powiadamiać inne komputery czy decydować o zakupach lub wręcz za nie płacić. W odróżnieniu od planowanych funkcji innych niż PC uczestników sieci IoT jak, samochody czy lodówki, komputer osobisty jest ze starej epoki, w której to użytkownik decyduje o wszystkim. I to jest największy paradoks nadchodzącej ery Internetu Rzeczy, programowalnych okresów użyteczności rozwiązań i początku ery samodzielnego życia maszyn.

W pełnej fazie rewolucji wszystko będzie za darmo i komputer PC nie będzie już do niczego potrzebny. Uważamy jednak, że największe korzyści jako beneficjenci nowej rewolucji technologicznej odniosą użytkownicy. Wszystko będzie dostępne, jako zasada a nie wyjątek – tak jak to ma miejsce dzisiaj. Szczęście wieczne i raj jest tuż, tuż…